Za Panem już półtora roku sprawowania funkcji prorektora ds. rozwoju i współpracy z gospodarką w materiale do Głosu Politechniki mówił Pan o wypracowaniu nowych standardów we współpracy z gospodarką. Jak ocenia Pan ten okres swojej działalności? Co w tym czasie udało się osiągnąć?

Na pewno udało się osiągnąć bardzo dużo; wiele rzeczy się zmieniło. Przede wszystkim mamy bardzo aktywną działalność Centrum Transferu Technologii w zakresie komercjalizacji. Nieco inaczej wygląda także promowanie naszych dokonań – bardzo mocno postawiliśmy na nowoczesne środki przekazu. Intensywnie zajmujemy się także współpracą z firmami – zawieramy coraz więcej umów, dostajemy zlecenia na realizację badań i projektów. Cały czas uczestniczę w różnych panelach, komisjach, zespołach zajmujących się najróżniejszą tematyką, począwszy od spraw gospodarczych, przez komercjalizację, aż po współpracę z zagranicą.

Miałam okazję obserwować ostatni Senat PP. Mówił Pan wówczas o współpracy z gospodarką i muszę przyznać, że ogrom działań naprawdę zrobił na mnie wrażenie. A jakie wyzwania stoją przed Panem jeszcze w tej kadencji?

Wyzwań jest bardzo dużo. Przede wszystkim planuję dalsze działania związane z intensyfikacją komercjalizacji; w tej dziedzinie zawsze jest coś do zrobienia. Wydaje mi się, że uczelnia powinna tu działać bardzo intensywnie, gdyż sprzedaż tego, co nasi naukowcy wymyślą, to niezwykle istotna sprawa. Ponadto realizujemy wspólne prace z przemysłem – w tym obszarze otwierają się kolejne perspektywy. Chcemy pokazać to wszystko, co potrafimy, aby przemysł chciał z nami realizować nowe projekty, a współpraca dawała bardzo dobre efekty. Mamy też sukcesy na polu start-upów; należy tę działalność intensywnie wspierać i rozwijać, aby powstawało jak najwięcej tego rodzaju przedsiębiorstw, i żeby odnosiły sukcesy. Generalnie jesteśmy otwarci na to, co przyniesie przyszłość, na wszelkie nowe działania.

Jak w Pana ocenie wyglądają relacje na linii inwestor/przedsiębiorca a naukowiec? Z jakimi problemami najczęściej borykają się obie strony? Czy mają do siebie zaufanie, czy w praktyce sprawdzają się funkcjonujące stereotypy drapieżnego przedsiębiorcy i naukowca zamkniętego w świecie swoich badań?

Myślę, że nie ma takich stereotypów, są po prostu różni ludzie. Są naukowcy, którzy preferują intensywną pracę w laboratorium – to ona jest dla niech wielkim wyzwaniem, dlatego niechętnie wychodzą na zewnątrz. Ale są też tacy, którzy doskonale odnajdują się w kontakcie z otoczeniem. Patrząc na problem z drugiej strony układu, widzę, że przedsiębiorcy bardzo chętnie przychodzą na uczelnię. Myślę, że nasza praca polega też na tym, aby pokazać, że jesteśmy w stanie okiełznać niektóre zjawiska fizyczne, a nasze pomysły są możliwe do realizacji. Przedsiębiorcy oczekują od nas gotowej technologii, gotowego rozwiązania, tymczasem niekiedy sama zmiana skali procesu (np. przygotowywanie czegoś w objętości nie jednego, ale tysięcy litrów) wymaga od nas bardzo dużo nakładów. Mogą więc występować problemy ze sprostaniem oczekiwań przedsiębiorców, ale myślę, że jest to pole do rozmów. Warto poszukiwać partnerów i środków, aby móc wdrażać nowe rozwiązania, a w efekcie sprzedawać technologie wymyślane na uczelni.

Jakiego wsparcia w komercjalizacji udziela Centrum Transferu Technologii?

Wsparcie Centrum Transferu Technologii jest ogromne — choć pod względem liczebności kadry to jednostka stosunkowo mała, zakres wykonywanych przez nią prac jest jednak naprawdę bardzo duży. Przede wszystkim Centrum poszukuje odbiorców na nasze patenty lub własność intelektualną, przygotowuje wszystkie umowy z tym związane, realizuje także zadania dotyczące komercjalizacji, licencji; przygotowuje wszystko to, co jest niezbędne do tworzenia spółek z udziałem Politechniki Poznańskiej. Tak jak wspomniałem, jest tych prac naprawdę bardzo dużo.

Na Politechnice Poznańskiej w 2016 r. powołano spółkę celową Politechnika Innowacje sp. z o.o. Jej celem jest tzw. komercjalizacja pośrednia. Czy mógłby Pan powiedzieć, czym dokładnie zajmuje się spółka i w jaki sposób jej działalność uzupełnia działalność Centrum Transferu Technologii?

Spółka celowa jest częścią i własnością uczelni, i z tego punktu widzenia wszystko, co się w niej dzieje jest traktowane tak, jakby działo się na uczelni. Dokonania naszych naukowców realizowane w ramach spółki są liczone do jej dorobku – to bardzo ważna kwestia. Tego rodzaju przedsiębiorstwo ma wiele zalet: przede wszystkim jest małe, a co za tym idzie, wiele podejmowanych przez nie działań realizuje się szybciej, niż gdyby miałyby przechodzić przez machinę uczelnianą. Ponadto jest nastawione na realizację zarówno zleceń, jak i prac badawczych — takich, których instytut z jakichś przyczyn nie jest w stanie sam wykonać, albo takich, które nasi pracownicy chcieliby sami zrealizować poza uczelnią i współpraca ze spółką jest dla nich z różnych powodów korzystniejsza niż działalność samodzielna.

Czyli warto przekazywać jej obsługę zleceń…

Jak najbardziej; przede wszystkim dlatego, że jest podmiotem, za którego pośrednictwem uczelnia wchodzi do wszystkich spółek tworzonych z pracownikami lub doktorantami. Uczelnia jako taka nie może być udziałowcem, więc wchodzi do spółek przez spółkę celową.

Jakie są największe przeszkody udanej komercjalizacji na Politechnice Poznańskiej?

Przez ostatni rok wspólnie z Centrum Transferu Technologii, Centrum Własności Intelektualnej, wicekanclerzem Łukaszem Kalupą oraz kwestorem Piotrem Łoździnem walczyliśmy z różnymi kwestiami biurokratyczno-prawnymi, jakie funkcjonują u nas w kraju, żeby stworzyć bardzo dobry mechanizm komercjalizacji. Muszę powiedzieć, że to się udało, chociaż przeszkód na naszej drodze było bardzo wiele. Często musieliśmy posiłkować się rozmowami z innymi uczelniami. Wielokrotnie mieliśmy wrażenie, że zarówno oni jak i my dochodzimy do tych samych barier, które wspólnie musimy ominąć. Wtedy przydało się bardzo Porozumienie Spółek Celowych, które funkcjonuje w naszym kraju oraz Porozumienie Akademickich Centrów Transferu Technologii. Teraz mamy już coraz większe doświadczenie, sukces w postaci pierwszej spółki, którą udało się skomercjalizować i apetyt na więcej.

Czyli jakie są warunki konieczne do udanej komercjalizacji?

Przede wszystkim pomysł twórców, a po drugie wsparcie ze strony Uczelni, które, jak sądzę, mamy w tej chwili zapewnione.

Czy mógłby Pan podać przykłady udanej komercjalizacji z PP?

Ostatnia nasza udana komercjalizacja dotyczy spółki o nazwie MUCHA. Podmiot ten powstał m. in. z inicjatywy naszych pracowników, a wyrósł z jednego z projektów NCBiR-u, w ramach którego powstała wiedza zapisana w formie licencji. Firma została utworzona i są już pomysły, żeby znaleźć dla niej inwestora. Jest to klasyczny przykład bardzo udanej komercjalizacji z dobrymi widokami na przyszłość.

Czy są jakieś ryzyka komercjalizacji?; czy komercjalizacja może być ryzykowna dla naukowca? A może jest alternatywą, uzupełnieniem pracy naukowej?

Zawsze największym ryzykiem jest rozwój firmy, czyli pokusa, która może zrodzić się w każdym, żeby odejść od nauki i pójść w stronę działalności komercyjnej. Dla mnie bycie naukowcem nie jest zawodem, jest raczej stylem życia i myślę, że nawet jeśli ktoś na chwilę od tego odejdzie, to na pewno za tym zatęskni i powróci do działalności naukowej. A z drugiej strony może nadal kontrolować to, co się dzieje w spółce. Wydaje mi się, że jak ktoś ma dobry pomysł i chce zobaczyć, jak on się rozwija – to jest to naprawdę bardzo dobra droga. Natomiast jeśli ktoś dużo lepiej czuje się w laboratorium niż w biznesie, to komercjalizacja też może być dla niego korzystnym rozwiązaniem, ponieważ nadal może rozwijać swoją działalność naukową, a komercjalizacją i sprzedażą tych rozwiązań zajmą się inni...


TO TYLKO FRAGMENT ROZMOWY, KTÓRĄ W CAŁOŚCI MOŻNA OBEJRZEĆ PONIŻEJ LUB PRZECZYTAĆ CAŁY WYWIAD W NAJNOWSZYM NUMERZE "GŁOSU POLITECHNIKI"

Czy wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies przez pactt.pl?

Zapisano